poniedziałek, 14 listopada 2011

Ospa...a może opryszczka? Oto jest pytanie!

No to Julka pobiła nowy rekord. Całe 4 dni w przedszkolu. Jupi! Nie zdążyłam nawet odpocząć :( W piątek wieczorem miała już wysoką gorączkę. W sobotę rano pojawiła się jakaś krostka tudzież opryszczka przy ustach. Myślałam, że na tym się skończy. Popołudniu niestety znowu dostała gorączki i wyszły kolejne dwie krostki przy ustach i na nosku. Później wysypało na pośladkach, udach i łydkach. Brzuch i plecy czyste. Na razie na szczęście nie ma tego dużo więc Julka jakoś daje radę i mało drapie. Dziś pojechaliśmy na pomoc doraźną i pani doktor (do której zaufania niestety już nie mam) niepewnie powiedziała, że to jakiś wirus i że chyba opryszczki. Jak dla mnie to na nóżkach wygląda jak ospa. To na buzi chyba też ale zdążyła to już ciut rozdrapać. Ogólnie ospę, opryszczkę i półpasiec leczy się na szczęście tym samym :) Heviran jest dobry na wszystko ;)
Ja na szczęście jako dziecko przechodziłam półpasiec więc nie powinnam się zarazić. Byle przetrwać ten tydzień. Z pewnością będzie marudny.

wtorek, 1 listopada 2011

Julka już wie!

W niedzielę powiedzieliśmy Julce o dzidziusiu. Reakcja była rozczulająca. Moja myszka zaczęła skakać po łóżku z radości. Wiedziałam, że będzie dobrze ale nie przypuszczałam, że aż tak :)

W poniedziałek rano tuż po przebudzeniu w naszym łóżku:
Julka: Mamo, a gdzie dzidziuś?
Ja: No w brzuszku.
Julka: Chcę zobaczyć!
Podniosłam więc bluzkę i odkryłam brzuch. Julcia uśmiechnęła się, ucałowała mój brzusio i rzekła:
"Dzień dobry dzidziusiu. Jak się masz? Jak się Tobie dzisiaj spało?"

Moja słodka córcia!